Najnowsze badanie potwierdza potężny wpływ sadzenia lasów na redukcję dwutlenku węgla. Jest jednak pewien haczyk
Przywracanie naturalnych lasów mogłoby potencjalnie wychwycić dodatkowe 226 giga ton dwutlenku węgla powodującego ocieplenie planety. To odpowiada około jednej trzeciej ilości wyemitowanej przez człowieka od początku ery przemysłowej. Wśród naukowców zajmujących się ochroną klimatu nie ma jednak sporu – nie wystarczy zalesiać, aby klimat się poprawił. Nie każdy las jest również tak samo „wydajny”.
W jednym z listopadowych wydań „The New York Times” opublikowano wyniki badania przeprowadzonego przy udziale ponad 200 autorów. Dokument potwierdził rezultaty pracy innych naukowców, którzy swoje ekspertyzy sporządzili w 2019 roku i to, że człowiek może samym zalesianiem wychwycić nawet ok. 226 giga ton dwutlenku węgla.
To właśnie m.in. na skutek badań sprzed kilku lat na całym świecie zaczęły powstawać ruchy jak Trillion Trees, które angażują się w opiekę i renowację lasów oraz zalesianie kolejnych terenów. Na podobną inicjatywę zdecydowało się również Światowe Forum Ekonomiczne, które zamierza ochronić lub zasadzić bilion drzew.
Las to nie magia – trzeba zatrzymać emisję gazów cieplarnianych
Cytowani w artykule „The New York Timesa” specjaliści są jednak zgodni. Nie wystarczy tylko zalesiać nowych terenów. Według nich nie uda się wychwycić 226 gigaton CO2 bez ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Utopijne jest bowiem twierdzenie, że da się chronić wszystkie lasy, bo ludzie nadal będą potrzebować drewna, kauczuku czy innych „leśnych surowców” do codziennego życia. Równie ważnym czynnikiem jest to, że z dnia na dzień nie można zatrzymać negatywnych procesów klimatycznych.
Thomas Crowther, jeden z autorów badania i profesor ekologii na uniwersytecie ETH Zurich w Szwajcarii przekonuje, że “jeśli nadal będziemy emitować węgiel, tak jak to robiliśmy do tej pory, susze, pożary i inne ekstremalne zdarzenia będą w dalszym ciągu zagrażać w skali globalnej systemowi leśnemu”. Tym samym jeszcze bardziej ograniczając potencjał lasów do pochłaniania szkodliwych substancji. Według Crowthera dodatkowa pojemność magazynowania wynikać może tylko z umożliwienia istniejącym lasom powrotu do dojrzałości, czyli sytuacji, w której będą mogły rosnąć niczym nieskrępowane.
Autorzy badania nie mają cienia wątpliwości – lasy są niezbędne, aby stawić czoła kryzysom klimatycznym i tym związanym z różnorodnością biologiczną. Oferują pożywienie, schronienie, cień ludziom i niezliczonym innym gatunkom. Oczyszczają powietrze i wodę. Wyciągają z atmosfery węgiel powodujący ocieplenie klimatu.
Jednak naukowcy zdecydowanie przestrzegają i uczulają przed traktowaniem lasów jako „świętego Graala” w walce z klimatyczną katastrofą lub „czarodziejską różdżką”, która rozwiąże wszystkie problemy.
Las tylko tam, gdzie jest jego naturalne miejsce
Jak jednak ma wyglądać proces, który przybliży człowieka do pochłonięcia ponad 200 gigaton CO2 przy pomocy drzew? Zarówno badanie sprzed kilku lat, jak i to najnowsze, nie zakłada zalesiania terenów miejskich, pól uprawnych i pastwisk. To ważne, bo kontruje argumenty tych, którzy przekonują, że „ekolodzy chcą burzyć bloki i fabryki, by posadzić lasek”. Z nowej analizy wynika, że 61 procent dodatkowego „magazynu” dla dwutlenku węgla pochodziłoby z ochrony istniejących lasów, a pozostałe 39 procent z uprawy drzew na wylesionych obszarach o niewielkim śladzie człowieka.
Taki podział to też odpowiedź na krytykę pierwszego badania. W nim niemal 100 procent dodatkowego „magazynu CO2” miało pochodzić z miejsc, w których do tej pory lasów nie było. Wraz z ukazaniem się poprzedniej analizie w czasopiśmie Science ukazała się jego krytyka podpisana przez 50 naukowców – tym przez Simona Lewisa, profesora nauk o globalnych zmianach w University College London. Stwierdzili oni m.in., że niewłaściwe sadzenie drzew na ekosystemach nieleśnych może niszczyć rodzimą różnorodność biologiczną, nie każdy teren można przeznaczyć pod lasy, a część z nich może w niewielkim stopniu absorbować dwutlenek węgla. Zwrócono uwagę też, że możliwe jest niewłaściwe zagęszczenie drzew w krajobrazach, w których występują one w sposób naturalny, ale w niewielkiej ilości, jak sawanny i pustynie. Lewis, nowe badanie, uznał jednak za „rozsądne”.
Pomimo globalnych zobowiązań przywódcy z trudem powstrzymują wylesianie. W zeszłym roku świat stracił o 10 procent więcej pierwotnych lasów tropikalnych niż w 2021 roku. Wycinamy lasy pod kolejne uprawy kawy, awokado czy bydła. Próby odbudowy również okazują się problematyczne.
– Jesteśmy przerażeni (autorzy badania – red.), że potencjał natury zostanie niewłaściwie wykorzystany. Natura ma spektakularny potencjał, aby pomóc nam stawić czoła globalnym zagrożeniom, ale jeśli duże organizacje wykorzystają ją jako pretekst do wyrządzania jeszcze większej szkody naszej planecie, to będzie to katastrofalne – zaznacza Thomas Crowther.
I dodaje: – W imię walki ze zmianami klimatycznymi kraje i firmy często inwestują w nieudane masowe nasadzenia drzew lub monokultury komercyjnych, obcych gatunków, które szkodzą różnorodności biologicznej. Chociaż te ostatnie mogą szybko rosnąć, z biegiem czasu pochłaniają tylko o połowę mniej węgla.
Lokalne społeczności widzą, gdzie las był „od zawsze”. Tam zalesiajmy
Profesor ze szwajcarskiego uniwersytetu podkreślił, że przywracaniem naturalności, powinny kierować społeczności lokalne, które mają największą wiedzę o tym jak w konkretnej okolicy wyglądały lasy. Przypomina, że te „stare i naturalne” nie wymagają od człowieka stosowania nawozów i nawadniania, zwiększa się tym samym ich produktywność.
Również w Polsce powstają kolejne inicjatywy, które mają na celu odbudować strukturę polskich lasów. Zespół Posadzimy.pl wspólnie ze swoimi biznesowymi partnerami zasadził już ponad 360 tys. nowych drzew.
– Ściśle współpracujemy z lokalnymi społecznościami. Wiele z nich chce odbudować swoją tkankę leśną, która została zdewastowana np. w wyniku pożaru, działania szkodników czy innych klęsk żywiołowych. Nie mają jednak do tego potrzebnych funduszy, więc wstrzymują działania, a tereny, które od zawsze były lasami, zioną pustką. Szukamy takich miejsc, w których bez naszej działalności trudno byłoby posadzić kilka, czy kilkadziesiąt tysięcy drzew – mówi Katarzyna Bobińska-Marecka, Marketing Manager w Posadzimy.pl – firmy, która ułatwia innym markom wzmocnienie strategii CSR i zrównoważonego rozwoju przez sadzenie drzew w ich imieniu.
Bobińska-Marecka dodaje: – Nie zależy nam na tym, żeby po prostu posadzić jak największą liczbę drzew. Gdyby tak było, moglibyśmy założyć jedną z wielu w Polsce plantacji. Niestety posadzone tam drzewa przeznaczone są głównie do produkcji papieru. Chcemy, jednak żeby nasze lasy, które sadzimy wspólnie z naszymi partnerami przetrwały jak najdłużej.
Jak przekonuje przedstawicielka Posadzimy.pl, proces wyboru odpowiedniego miejsca jest bardzo szczegółowy i czasochłonny.
Wśród podstawowych kryteriów, którym musi charakteryzować się obszar, na którym planowane jest zasadzenie, jest to, żeby odbyło się na działce przeznaczonej do zalesienia. W planach zagospodarowania przestrzennego nie może być również zamieszczona żadna rozbudowa infrastruktury i budynków, by zminimalizować ryzyko przekształcenia wybranego obszaru w inwestycyjny. Miejsce powinno być w bliskości innych lasów, żeby posadzone sadzonki jak najszybciej wtopiły się w ekosystem i wrosły w ten już istniejący. Specjaliści Posadzimy.pl dbają też o to, żeby nasadzenia odbywały się w zgodzie z gatunkami, które występują naturalnie na danym terenie i żeby sadzonki miały odpowiednią przestrzeń. Do tego „nowe lasy” nie są grodzone, tak aby dostęp do nich miały przede wszystkim zwierzęta, które są niezbędne w procesie „naturalizacji”.
– Co ważne w proces ten nie są zaangażowane firmy, w których imieniu sadzimy kolejne drzewa. Nie organizujemy wydarzeń takich jak integracje, podczas których firmy mogą pochwalić się nasadzeniami, ale tym samym narobić więcej szkód niż pożytku. Stawiamy na dobro nowego lasu – nasze drzewa sadzimy z lokalnymi leśnikami, którzy doskonale znają się na procesie i przede wszystkim wiedzą, jakie sadzonki pasują do konkretnego lasu. Natomiast firmy, które z nami współpracują, wzmacniają swoje proekologiczne działania, ale też wykorzystują ich potencjał do działań edukacyjnych i promocyjnych, namawiając swoich klientów do takich samych zachowań. Choćby poprzez tworzenie akcji zachęcających do np. unikania zwrotów i nagradzania za to darmowym posadzeniem drzewa z imiennym certyfikatem potwierdzającym posadzenie drzewa, który w prosty sposób mogą wystawić w naszym panelu – opisuje Katarzyna Bobińska-Marecka z Posadzimy.pl.